„Cukiereczek” – rozmowa z artystką Magdaleną Babraj

Luiza Pianka rozmawia z Magdaleną Babraj o jej pracy dyplomowej inspirowanej cukrzycą, z którą artystka "współżyje" od 10 lat.

“Cukiereczek” to praca dyplomowa Magdaleny Babraj, młodej artystki z gdańskiego ASP, która różnymi środkami wyrazu mierzy się z tematem cukrzycy. Autorka, jak sama pisze, “współżyje” z chorobą już od 10 lat a tytuł jej dzieła to pieszczotliwe przezwisko nadane przez rodzinę. Inspiracją do projektu były nie tylko osobiste doświadczenie cukrzycy, ale też jej komercyjność, popularność i funkcjonowanie w świecie konsumpcji. 

Projekt składa się z kilku ciekawie skomponowanych elementów. Widzimy tutaj fotograficzne autoportrety łączące “chorobę, kicz, militaryzm, nagość, modę i komercyjność”. 

W centrum pracy stoi obiekt rzeźbiarski, przedstawiający śmietnik z wysypującymi się z niego odpadami medycznymi, które artystka zbierała przez rok. Całość dopełnia płyta z zaprojektowaną przez autorkę okładką, zawierająca ścieżkę dźwiękową z odgłosami urządzeń, których na co dzień używa do “ogarnięcia” cukrzycy.

“Cukiereczek” był prezentowany latem na dwunastej edycji Ogólnopolskiej Wystawy Najlepszych Dyplomów ASP organizowanych w Zbrojowni Sztuki w Gdańsku, która wspiera i promuje młodych artystów.

„Cukiereczek” Magdaleny Babraj, dzięki uprzejmości artystki

Zaintrygowana pracą, Luiza Pianka z zespołu Ludzi i Medycyny, postanowiła zadać Magdalenie kilka pytań. Efekt wywiadu znajduje się poniżej.

Luiza Pianka: Proszę, opowiedz więcej o temacie komercyjności cukrzycy. Co w tym obszarze poruszyło Ciebie na tyle, by poświęcić mu swoją pracę?

Magdalena Babraj: Zgłębiając temat choroby w sztuce i kulturze, sięgałam również do współczesnych materiałów wydawniczych. Teraz dużo się mówi o otyłości i niezdrowym odżywianiu, a patrząc na statystyki zachorowań na cukrzycę jest to “plaga” XXI w. Obecnie pojawia się coraz więcej nowych rozwiązań technologicznych, które mają ułatwić życie cukrzyka, ale też i jego bliskim, jednak w telewizji i gazetach lepiej reklamować tabletki na potencję lub odchudzanie, bo to bardziej “sexy tematy”. To mnie popchnęło do stworzenia własnej reklamy swojej choroby. 

LP: Skąd w Twojej pracy połączenie wątku choroby z kiczem, militaryzmem, nagością, modą i komercyjnością? Czy mogłabyś przybliżyć nam dlaczego włączyłaś je w swoje autoportrety?

MB: Nazywają mnie królową kiczu, więc to po prostu jest mój styl. Jeśli chodzi o militaryzm, motyw ten pochodzi z książki Susan Sontag “O chorobie”, w której przedstawia chorobę jako inwazję na organizm, który musi się bronić. Nagość jest nie tylko zabiegiem, dzięki któremu obnażam siebie i swoje “cyberciało”, ale również nawiązuje do reklam z magazynów dla dorosłych, w których – o ile mi dobrze wiadomo – nigdy nie pojawiła się osoba z cukrzycą podłączona do wielu urządzeń. To psułoby wizję kobiecości. Ja postanowiłam udowodnić, że da się pokazać takie ciało w atrakcyjny sposób.

LP: W swojej pracy łączysz różne środki wyrazu: dźwięk, zdjęcia, obiekt rzeźbiarski. Opowiedz, co na to wpłynęło? 

MB: Jestem po magisterce na Intermediach na ASP w Gdańsku, więc przez te lata poznałam wiele środków wyrazu. Lubię posiłkować się kilkoma na raz, prace są wtedy, moim zdaniem, ciekawsze. 

LP: Skąd przezwisko “Cukiereczek”? Kto je wymyślił? Dlaczego postanowiłaś akurat tak zatytułować swoją pracę?

MB: Przezwisko wymyślili rodzice zaraz po tym, jak dowiedziałam się, że jestem chora. Praca jest o mnie, o moim poglądzie na cukrzycę i o moich doświadczeniach, dlatego wybrałam na tytuł słowo, które jest mi bliskie. 

LP: W całej pracy przewijają się urządzenia do, jak to nazywasz, “ogarnięcia” cukrzycy: odpady medyczne wysypują się ze śmietnika, widać je na zdjęciach, ale i słychać na ścieżce dźwiękowej. Jaki masz do nich stosunek? Co dla Ciebie znaczą w kontekście kulturowym, ale też Twojej codzienności?

MB: To moja rzeczywistość, tak jak i wielu ludzi żyjących z tą chorobą. Nie wiem czy wiele osób tak ma, ale to chyba popularne zjawisko… jak słyszysz piosenkę pierwszy raz i ci się nie podoba, ale puszczają ją w kółko w radiu, przez co słyszysz ją kilka razy dziennie… w końcu mimowolnie zaczynasz nucić i nagle znasz cały tekst. Tak samo jest z dźwiękami z urządzeń do ogarnięcia cukrzycy. Są wkurzające, ale kiedy słyszysz jest wiele razy dziennie, codziennie, zaczynają tworzyć pewnego rodzaju rytm, i nadają też rytm życia. 

LP: Skąd sformułowanie “ogarnianie” cukrzycy? 

MB: Nie ma lepszego słowa. Cukrzyca, jak się nią nie zajmiesz, jest całkowicie poza kontrolą. Dlatego trzeba ją ogarnąć, trzeba ogarnąć wiele rzeczy na raz. Te urządzenia dokładnie to robią – ogarniają moje życie z nią. Nie przychodzi mi do głowy odpowiedniejsze słowo.

LP: Jakie są mity, błędne założenia czy też braki w wiedzy osób, którzy nie mają doświadczenia z cukrzycą? Co, według Ciebie, wszyscy powinniśmy o niej wiedzieć?

MB: Wszyscy myślą, że nie mogę jeść słodkiego. To nieprawda. Mogę jeść wszystko, ale z głową. Nie wszyscy wiedzą, że cukier i węglowodany to jest to samo. W moim otoczeniu absolutnie nikt nie wie nic o cukrzycy. Ani jakie są objawy, ani jak wygląda leczenie. A przede wszystkim, że to choroba nieuleczalna na dzień dzisiejszy. Wiele osób mi zarzuca, że nie szaleję, jak większość swoich rówieśników, nie umiem się w pełni wyluzować… Nie rozumieją, że utrata kontroli może mnie kosztować zdrowie lub nawet życie. 

LP: W opisie pracy piszesz o “plusach i minusach” choroby. Jakie widzisz pozytywne strony cukrzycy?

MB: Cukrzyca powoduje u mnie większą samodyscyplinę. Myślę, że to duża zaleta. Lepiej się odżywiam, ale też odczuwam większą przyjemność z drobnych rozkoszy. Kiedy masz cukier, który pozwala ci na zjedzenie jednego ptasiego mleczka bez podawania insuliny… No nie ma nic lepszego!